Możesz siedzieć w domu, ale wtedy nie narazisz się przygodzie. A ona czeka tuż za rogiem.

poniedziałek, 15 listopada 2010

Srodkowa Jawa artystycznie




W Yogyakarcie spedzilam cztery dni. Jak juz wiesz, byly one poswiecone rozworzeniu pomocy do obozow dla ludzi, ktorzy w wyniku wybuchu wulkanu utracili swoje domy. Ale rowniez kilka chwil spedzilam na doznaniach artystycznych. Najpierw w Palacu Sultana moglam sie przyjrzec jak przygotowuje sie lalki do teatru cieni. Proces wytwarzania jednej to trzy tygodnie pracy. Najpierw wycinana jest wraz ze wszystkimi ozdobnikami ze skory (chyba, w kazdym razie jest to gietki i nie lamiacy sie material). Ma ona w sobie niesamowicie wiele ornamentow. A kazdy cos oznacza. W takiej jednej lalce zawarta jest cala kosmologia i psychologia jawajczykow. Chlopak, ktory poswiecil mi duzo czasu na wyjasnianie wszystkich symboli powiedzial, ze lalki reprezentuja najstarsza wiedze jawajczykow, jeszcze zanim swoje wplywy zaczal wywierac hinduizm i islam. I trzeba przyznac, ze warta jest ona glebszemu sie jej przyjrzeniu! Glownym haslem jest harmonia i pogodzenie sie z tym, ze cierpienie prowadzi do szczescia, ze jest jego niezbednym elementem. Po wycieciu lalki sa malowane. Kazdy kolor cos symbolizuje. Dlaczego w takim razie jest to teatr cieni? Poniewaz kazdy z nas ma w sobie cos, co ukrywa przed innymi. Dlatego w sztuce wystepuja cienie. Cale przedstawienie wayan kuli odbywa sie w nastepujacy sposob: (pewnie moga byc warjacje ale ja na wlasnie takim bylam) 13 mezczyzn gra na gamelanie, 5 kobiet spiewa, 1 narrator gra lalkami i opowiada historie. Przedstawienie moze trwac nawet cala noc, ja bylam na 2,5 godzinnym. Gra na gamelanie to dobra okazja towarzyskiego spedzienia czasu, co bardziej zmeczeni moga sie rowniez przespac.
Z inna forma przedstawienia hinduskich swietych opowiesci jest wayang orang czyli historia opowiedziana przez aktorow poruszajacych sie tradycyjnym krokiem jawajskiego tanca. Mi udalo sie byc na przedstawieniu p.t. Slub Dasarata. A to wszystko juz w Solo dzieki nieocenionym ludziom, ktorych poznalam w domy Yany, dziewczyny z Rosji, ktora wlasnie jest w Indonezji na stypendium. Wieczorem w dniu naszego przyjazdu (naszego znaczy Lisy i mojego. W Jogjy spotkalam Lise, 20 letnia dziewczyne ze Szwajcarii, z ktora spedzilam nastepny tydzien podrozojac z Jawy do Bali) akurat urzadzali wloska kolacje. Fantastyczni ludzie. Bardzo dobrze sie z nimi czulam. Spotkalam m.in. Brazylijczyka, Ekwadorczyka, Wlochow, Polke, Rosjanke, Wenezuelanke, Rumuna aaaa i oczywiscie RPAczyka o imieniu Peaceful. Stalo sie to przyczynkiem na nastepne kilka dni do zartow moich z Lisa. Ona byla Peaceful a moim imieniem bylo Easy-Going :)

2 komentarze:

  1. Ależ mieszanka kulturowa! A Twój przydomek to nawet całkiem trafiony, choć myślę, że "powsinoga" też ładnie oddaje Twoją naturę ;P pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lalki są świetne, przyznam się szczerze, że na zajęciach z konserwacji skóry taką lalkę wayang konserwowaliśmy, ale nigdy nie znalazłam oddzielnego czasu, by zagłębić się lepiej w ten temat, faktem jest,że są czasochłonne i piękne

    OdpowiedzUsuń