Możesz siedzieć w domu, ale wtedy nie narazisz się przygodzie. A ona czeka tuż za rogiem.

niedziela, 21 listopada 2010

Labuan Pandan







Wszystkie narody, wioski i miasta, ludzie zyjacy tu i tam, maja swoj raj na ziemi. Wlasnie w takowym spedzilam moje dwa ostatnie dni. Nie wiedzialam czy wybrac sie na wschod Lombok, bo oferowal tam mieszkanie chlopak, u ktorego byly do tej pory dwie osoby. Ale pojechalam i teraz wiem, ze bardzo dobrze zrobilam. Heri odebral mnie z miasta Labuhan Lombok i zawiozl motorem do swojej wioski. Tam spotalam sie z jego kolegami Qumarem, w domu ktorego spedzilam dwie noce, i z Rudy, z ktorym spedzilam dwa dni chodzac po plazy i nurkujac z maska. Wlasnie Rudiemu bardzo duzo zawdzieczam. Pierwszego dnia nauczyl mnie splatac sznurek z lisci palmowca oraz jesc twarde, jeszcze nie slodkie mango.
Nastepnego dnia poszlismy na wschod slonca i tradycyjne sniadanie. Ale najlepsze bylo dopiero przed nami. Mielismy nurkowac na pobliskiej plazy, by moc zobaczyc rafe koralowa. Niestety fale tego dnia byly za silne. Wtedy Rudy zdecydowal, ze pozyczamy lodke i plyniemy na mala wysepke z pieknym bialym piaskiem i z przecudna rafa koralowa. Troche sie obawialam, ale... Byl to przepiekny dzien (kiedys opisze go bardziej szczegolowo :)). Rafa koralowa z przepieknej urody rybkami zachwycila mnie bezmiary. Musze nadmienic, ze na rybach moja obecnosc robila mniejsze wrazanie niz na tutejszej ludnosci!!! Widzialam rybke Nemo i Dori :) W takich wlasnie wypadkach brakuje slow! Ale wiem dwie rzeczy: Bog jest niesamowity i ma nieograniczona fantazje oraz to, ze czuje sie lepszym czlowiekiem i bardziej szczesliwym!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz